Miałam ostatnio okazję przeczytać artykuł z Gazety.pl „Dajcie im plastelinę – polskie dzieci nie potrafią trzymać długopisu” i po raz kolejny pomyślałam o tym jak ważna jest edukacja przedszkolna.
Często rodzice uważają, że dla dobra dziecka warto nie posyłać go do przedszkola, tylko zostawić w domu pod opieką mamy czy babci. Mówią – nie chcemy mu skracać dzieciństwa. W swoich planach, nie biorą jednak pod uwagę realnego dobra dziecka i jego szans na przyszły rozwój. Może być też tak, że chcieliby posłać dziecko do przedszkola, ale brakuje miejsc w pobliskich placówkach i jeśli mama nie pracuje, to szanse na dostanie miejsca są nikłe.
Dlaczego przedszkole jest takie ważne w rozwoju malucha? Co najmniej z dwóch powodów.
Pierwszy to przygotowanie do życia w grupie. Często nasze dziecko – szczególnie jedynak – myśli, że jest pępkiem świata. Nie musi z nikim dzielić się uwagą mamy lub zabawkami. Ono decyduje w co będziemy się bawić a często nawet kiedy pójdziemy na spacer i co będzie na obiadek. W przedszkolu trzeba zawierać pierwsze kompromisy, dzielić się zabawkami, wspólnie ustalać w co się bawimy i dostosować do wspólnej kuchni. Czasem można też oberwać od kolegi łopatką, ale w sumie potem w realnym życiu też czasem obrywamy po głowie.
Po drugie często (tu od razu powiem, że nie zawsze tak jest – są chlubne wyjątki) rodzice nie mają pomysłu jak zająć dziecku czas. Jak my byliśmy mali, nasi rodzice mogli liczyć tylko na dobranockę, ale dzięki temu organizowali nam zabawę. Teraz zamiast wspólnie lepić z plasteliny, malować obrazki czy wycinać serduszka, sadzamy dziecko przed telewizorem lub komputerem (wszak zawsze jakaś bajka jest w telewizji) a sami zabieramy się za prace domowe. W przedszkolu wychowawca musi dzieciom organizować czas, rysować z nimi, wyklejać, nauczyć piosenki lub poczytać bajkę. Na szczęście obecnie coraz częściej rodzice w domu też czytają dzieciom, ale raczej z obowiązku przed snem, bo taki model pokazują wszystkie programy o wychowaniu.
Z powyższych powodów dzieci, które chodziły do przedszkola są lepiej przygotowane do nauki w szkole, lepiej piszą, lepiej znajdują swoje miejsce w grupie. Dlatego moja córka jedynaczka poszła do przedszkola przed ukończeniem trzeciego roku życia, mimo, że miał się nią kto zająć w domu i mimo, że część znajomych podejrzewała mnie o sadyzm.
Widzę jednak jeden problem do rozwiązania: miasto czy wiejska gmina musi tym rodzicom, którzy tego chcą, zapewnić miejsca dla dzieci w przedszkolach i nie może „niepracująca matka” być argumentem w decyzji odmownej. Dlatego miasto musi stawiać na budowę nowych przedszkoli na nowych osiedlach, a rodzice muszą mieć możliwość zapisania do nich dzieci niezależnie od swojej sytuacji zawodowej – mogą tylko decydować czy posłać malucha na minimum (5 godzin), czy na dłużej, do powrotu rodziców z pracy.
Dlatego kategorycznie mówimy TAK nowym przedszkolom w naszym mieście Łodzi (gdzie indziej oczywiści też).
Read Full Post »